25 maja w warszawskim klubie Progresja odbył się pierwszy polski koncert zespołu Lamb of God. Grupa od początku była zachwycona i zaskoczona przyjęciem.

- Jasna cholera, widzę, że przyszliście, żeby dać czadu - grzmiał ze sceny już po drugim kawałku wokalista, Randy Blythe. - To żadna ściema. Jesteście najbardziej szaloną publicznością na tej trasie. Naprawdę, nie ściemniam.

Dla wzmocnienia swych słów, muzyk kilkukrotnie unosił polską flagę.

Ponadto frontman ze sceny wyraził uznanie dla zespołu Behemoth, przy okazji pozdrawiając muzyków polskiej kapeli.

Amerykanie wykonali pochodzące z ostatniej płyty "Wrath" utwory "In Your Words", "Set to Fail" czy "Dead Seeds", a także "Walk with Me in Hell", "Laid to Rest" i "Omerta". Na bis wybrzmiały "Vigil", "Redneck" i "Black Label". Numer "Riun" grupa zadedykowała zmarłemu dzień wcześniej basiście Slipknot, Paulowi Grayowi.