PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2022-09-20
Metal Hammer 9/2022

Metal Hammer 9/2022

Megadeth, Heilung, Conjurer, Snake Eyes, Greg Puciato, Krisiun, Soulfly, Antigama, Spirit Adrift, Karl Sanders, Mantar, Seventh Storm, Exciter, Jesus Chrysler Suicide, Artificial Brain, Dark Funeral, Destroyer666, Negative Plane, Popiół, Schismatic, Czerń, Marc Martel


Metal Hammer 9/22021

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Megadeth 6
Heilung 10
Conjurer 14
Snake Eyes 16
Greg Puciato 18
Krisiun 21
Soulfly 22
Antigama 24
Spirit Adrift 26
Karl Sanders 28
Mantar 30
Seventh Storm 32
Na Zachód Od Metalu 33
Exciter 34
Jesus Chrysler Suicide 36
Artificial Brain 38
Dark Funeral 40
Destroyer666 42
Negative Plane 44
Popiół 46
Schismatic 48
Album Miesiąca 50
Recenzje 51
Epicentrum 58
Book Zapłać 59
Odgruzowani 60
Zafoceni 61
Czerń 62
Marc Martel 64
Die Young 66

 

ZGRZYT

Za sprawą „Nighth Stalkers: Chapter II”...

nowego singla Megadeth, nagle cofnąłem się w czasie do 1992 roku i do niezapomnianej płyty „Countdown To Extinction”. Ciekawe, że Mustaine'owi udała się sztuka, której bez skutku próbuje Metallica – w 2022 roku nagrać świetnie brzmiący album, który mógłby być bezpośrednią kontynuacją najlepszych dokonań Megadeth sprzed trzydziestu (sic!) lat. Mogę tylko ubolewać, że zaaranżowany tuż przed pójściem tego numeru do druku wywiad z Rudym ostatecznie się nie odbył, ale co się odwlecze...

A w naszym wrześniowym numerze, jak zawsze klasyka miesza się z nowym, death metal z heavy i black metalem. Mocno akcentujemy pojawienie się nowego albumu Heilung ale naprawdę warto też zwrócić uwagę na najnowszy krążek Conjurer, jesteśmy przekonani, że przed tymi zespołami już wkrótce otworzą się duże sceny.

Znaleźliśmy też miejsce dla starych wygów z Soulfly, Exciter i Jesus Chrysler Suicide, zresztą tuż obok wywiadu z Artificial Brain, który popisał się na ten moment jedną z najlepszych płyt tego roku.

Darek Świtała

 

ALBUM MIESIĄCA

BEHEMOTH

Opvs Contra Natvram

(Nuclear Blast)

Od zawsze wolałam z Adamem Darskim przeprowadzać wywiady niż śledzić jego poczynania w mediach społecznościowych. Nigdy nie urzekł mnie ani do końca nie przekonał żaden bluźnierczy skandal z jego udziałem, tym bardziej zawsze pozytywnym kontrastem było dla mnie, jak mówi o muzyce, kiedy nie ciągnie się go na siłę za język na kontrowersyjne tematy. Piszę o tym, bo otoczka wokół Behemoth dla wielu rzutuje do tego stopnia na podejście do ich muzyki, że wręcz nietaktem jest powiedzieć o niej coś dobrego. O ile oznaką totalnej ignorancji byłoby nie przyznać, że cała produkcja towarzysząca zespołowi (w tym filmowe teledyski o rozmachu zakrawającym na poziom obrazków Rammsteina) to produkt klasy światowej, całkiem bezpiecznie jest jeszcze powiedzieć, że muzycznie Behemoth już się skończył. Czy aby na pewno? I czego właściwie oczekiwać po dwunastej długogrającej płycie, jak i po każdej następnej – że wszystkie będą przełomowe? Nie wiem, czy na tym etapie i po tylu latach na scenie tworzy się jeszcze opus magnum, ale mamy do zrecenzowania coś, co zostało zatytułowane „Opvs Contra Natvram”. Na okładce odwrócony krzyżyk, nasuwający skojarzenia z artworkiem do „God Hates Us All” Slayera. A w środku, uczciwie rzecz ujmując, kawał przyzwoitego grania. Po utyskiwaniach na eksperymenty muzyczne na „I Loved You At Your Darkest”, materiał na jej następczyni jest dużo bardziej skondensowany i odarty z niepotrzebnych eksperymentów. Numery, z jednym wyjątkiem, nie przekraczają pięciu minut. Nie brakuje klimatu, jak i behemothowej chwytliwości, dużo częściej pobrzmiewają blackmetalowe zagrywki. No i jest wzniośle. Żeby nie powiedzieć pompatycznie. Jedyny zarzut, jaki przychodzi mi do głowy to fakt, że kompletnie nie jest to płyta gitarowa. W tym znaczeniu, że brak jest charakterystycznych riffów, które chciałoby się zapamiętać na dłużej. Gitara jest jednym z instrumentów tworzących całość jak w orkiestrze, co oczywiście nie jest jakąś zbrodnią, ale zmienia charakter płyty – być może właśnie właśnie w opozycji do sztandarowych albumów Behemoth, które miały swoją bibliotekę rozpoznawalnych zagrywek. Czy będziemy płakać z tego powodu? Raczej nie. Fani, którzy twórczość Behemoth kupują bez żadnego ale, będą zadowoleni.

Katarzyna Bujas

 

powrót do listy