PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2012-08-00
Metal Hammer 08/2012

Metal Hammer 08/2012

Slipknot, Rush, Jorn, Baroness, Ignite, Stos, Grave, Flapjack, Royal Thunder, Hellyeah, Sodom, Morgoth, Hedfirst, Wallner & Vain, The Flower KingsSlipknot, Rush, Jorn, Baroness, Ignite, Stos, Grave, Flapjack, Royal Thunder, Hellyeah, Sodom, Morgoth, Hedfirst, Wallner & Vain, The Flower Kings

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Slipknot 8
Jorn 12
Ignite 13
Rush 14
Angelus Apartida 16
Royal Thynder 17
Ephel Duath 18
Stos 20
Hellyeah 22
Grave 24
Flapjack 25
Heaven & Hell 26
Sodom 28
Mało Znane Mało Grane 29
Morgoth 30
Nierdzewna Stal 39
Hedfirst 39
Porozumienie Ponad Podziałami 40
Wallner & Vain 42
Ogotay 44
Konkwistadorzy Diabła 46
Album Miesiąca 47
Recenzje 48
The Flower Kings 56
Baroness 57
Live: Noko 58
Live: Warsaw Orange Festival 60
Live: Faith No More 61
Live: With Full Force 62
Live: Cannibal Corpse 64
Out Of The Darkness 65
Die Young 66

 

ZGRZYT

Sezon koncertowy prawie jak temperatura za oknem...

? rozgrzany do czerwoności. Nic dziwnego, że nasza rubryka Live urosła do sporych rozmiarów. Nasi dziennikarze byli na Malta Festival gdzie obejrzeli koncert Faith No More, przyjrzeli się warszawskiemu Orange Festival z Linkin Park i Garbage w rolach głównych, byli też w Niemczech na With Full Force a nawet w małym wrocławskim klubie gdzie sceną zawładnęli Cannibal Corpse. Tymczasem to nie koniec letnich atrakcji; przed nami choćby kultowy Woodstock a także jeden z ciekawszych czeskich festiwali; Brutal Assault. O tym jednak w kolejnym numerze.

Tymczasem z okładki spogląda na Was Slipknot, zespół, którego losy po śmierci Paula Graya, wciąż wydają się niepewne. Tym bardziej, że swoje odejście z grupy zapowiedział swego czasu także Corey Taylor... Więcej o aktualnych losach Slipknot na stronie 8.

Postaraliśmy się by sierpniowe wydanie magazynu było jak najbardziej różnorodne; dlatego obok wywiadów z Ignite, Ephel Duath czy Royal Thunder znajdziecie wywiady z The Flower Kings i Rush. A jeszcze gdzieś obok rozmowy z Grave, Hellyeah czy Baroness. Oczywiście nie zapomnieliśmy o rodzimej scenie; Ogotay to nowy projekt Świerszcza z Yattering, na scenę wracają też z nowymi płytami legendarny Stos i Flapjack.

Na naszym Facebooku oraz w Hard Faksie znajdziecie konkurs pod hasłem: ?Zostań Dziewczyną Metal Hammera?. Dziewczyny: do dzieła!

Darek Świtała

 

ALBUM MIESIĄCA

BARONESS
Yellow&Green
(Relapse)

Każdy zespół, jeśli nie jest dupą i nie rozpadnie się po pierwszej demówce, ma szansę zostać dotknięty ręką Boga. Takiego dotknięcia doświadczył Baroness, który po dwóch, świetnych płytach wykonał gwałtowny zakręt i przygotował materiał, dzielący - o tym jestem przekonany ? słuchaczy na fanatycznych zwolenników i przeciwników, którzy zmieszają Amerykanów z błotem.

O tym, w której grupie się znajduję, świadczy chyba ta rubryka. Baroness stworzyli monument przynajmniej od strony formalnej. 72 minuty, dwie płyty, 18 utworów. Przypomina się ?Stadium Arcadium? Papryczek, bo podobnie jak w przypadku tamtej płyty tak i tu każdy znajdzie coś dla siebie i kawałki, do których się nie przekona. Nie zmienia to jednak faktu, że Baroness przeskoczyli dwa szczeble wyżej. Nie dziwię się decydentom, że na pierwszego singla wybrali ?Take my Bones Away? ? to kawałek, który łączy drapieżny riff, jakich pełno było np. na ?Blue Record? z bardzo nośnym refrenem i prostą, piosenkową formą. Jeśli kogoś nie przerazi ten radiowy powerplay, może spokojnie sięgać głębiej. I dziwić się niezmiernie.

John i załoga podłubali przede wszystkim w aranżacjach. Uproszczenie formy widać na pierwszy rzut ucha. Pełno tu spokojnych, niby ? banalnie skonstruowanych piosenek, których ulotność podkreśla dobitnie nagminne używanie gitary akustycznej. Charakterystyczna motoryka zespołu została wygładzona i bębny, zamiast nadawać ton muzyce są raczej w wielu miejscach tłem, dodatkiem do onirycznej pajęczyny brzmień. Podobny zabieg spotkał gitary i zestaw używanych dotychczas efektów. Brzmienie jest tu zdecydowanie słowem ? kluczem, bo zespół odważnie eksperymentuje (np. taneczny, dziwacznie skompresowany bit bębnów w ?Little Things?), zbliża się do post rockowych rejonów (?plumkający? początek ?Psalms Alive? jako żywo kojarzy się z Radiohead...), odwraca schematy (mocne wejście w ?The Line Between?, które nagle rozmywa się w akustycznych przestrzeniach...), porzuca rockową formę, skupiając się tylko na gitarach (?If I Forget Thee, Lowcounty?, ?Green Theme?, ?Twinkler? czy ?Stretchmarker?). Z drugiej strony ujawnia fascynację latami 70 ? tymi, które najlepiej słychać w rewelacyjnym ?Cocainium?. Tuż za nim kroczy aksamitny (nie mogę się opędzić od tego słowa...) ?Collapse? czy nieco monotonny ?Mtns?. Kiedy trzeba, Baroness potrafią zaskoczyć gwałtownymi zmianami klimatu; tu warto zwrócić uwagę na podniosły temat ?Back Were I Belong?, w którym muzycy dokonują dziwnej wolty, przechodząc w pewnym momencie z gitarowego grania w elektroniczny pasaż. Dla zwolenników mocniejszych brzmień jest przebojowy ?Sea Lungs? i czadowy ?March to the Sea? z bombastycznym refrenem.

Nie trzeba być geniuszem, by szybko odkryć, że zespół zmienił diametralnie perspektywę. Zamiast parcia do przodu jest flirt z dźwiękiem, harmonią i melodią. Mocniejsze akcenty pojawiają się jako dodatek do bardzo refleksyjnych, stonowanych wręcz kompozycji, które będąc punktem wyjścia, narzucają niejako zabawę z wykorzystaniem palety nietypowych brzmień, elektroniki i możliwości studia nagraniowego. Miejscami zespół skłania się w stronę post rocka, miejscami jest wręcz irytująco klasyczny, zawsze jednak balansując na krawędzi udaje mu się zachować tajemnicę, dzięki której ?Yellow&Green? jest tak intrygujący. W wywiadzie John bronił się przed uznaniem płyty za dzieło przełomowe, jednak dla autora tych słów zespół stworzył swoją ?Ścianę?, bardziej niż zbiorem piosenek (jak chce zespół...) będącą monumentem, który doczeka się albo uwielbienia albo intensywnego opluwania...

Arek Lerch

powrót do listy