PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2013-07-00
Metal Hammer 07/2013

Metal Hammer 07/2013

Alice In Chains, Phil Anselmo, Bush, Sirenia, Evile, Dillinger Escape Plan, Blackmore's Night, Queens Of The Stone Age, Orphaned Land, Evile, Pampeluna, Black Dahlia Murder, The Ocean, Amon Amarth, Studio raport: Leash Eye Alice In Chains, Phil Anselmo, Bush, Sirenia, Evile, Dillinger Escape Plan, Blackmore's Night, Queens Of The Stone Age, Orphaned Land, Evile, Pampeluna, Black Dahlia Murder, The Ocean, Amon Amarth, Studio raport: Leash Eye

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Alice In Chains 8
Dillinger Escape Plan 12
Pampeluna 14
Black Dahlia Murder 16
Blackmore's Night 18
Mike Chlasciak 20
Queens Of The Stone Age 22
Bush 24
Phil Anselmo 26
Orphaned Land 28
Sirenia 29
Studio Raport: Leash Eye 30
Bring Me To The Horizon 32
Entrails 41
Queensryche 42
Monument 44
The Ocean 45
Evile 46
A Pale Horse Named Death 48
Darkane 49
Amon Amarth 50
Voodoo 52
Porozumienie Ponad Podziałami 54
Mało Znane Mało Grane 56
Album Miesiąca 57
Recenzje 58
Live King Diamond 64
Live Ursynalia 66
Live Septicflesh67
Autopsy 68
Out Of The Darkness 69
Die Young 70

ZGRZYT

Czym byłby rock i metal...

...bez klasycznych, często nadgryzionych zębem czasu zespołów? Przeglądając roczniki starych wydań Metal Hammera, Rock Hard czy Kerrang! z lat 80. czy 90. można się czasem zdziwić, że na wyblakłych nie raz już kartkach od lat figurują te same nazwy: Ozzy, Judas Priest, Purple, Metallica, Megadeth... To nazwy, które pozostały mocne do dziś. Nie zmiażdżyło ich internetowe piractwo, nie zabił upływ czasu, nie zalała nawet fala grunge'owej rewolucji, która na początku lat 90. dokonała masowej rzezi w szeregach klasycznego rocka i metalu... Inna sprawa, że grunge bardzo źle zniósł próbę czasu; z wielkiej czołówki jedynie chyba tylko Pearl Jam do dziś dzielnie dzierży flagę jednego z najważniejszych zespołów na świecie, choć płyty tej grupy mają coraz mniej wspólnego z mocnym, bezkompromisowych rockiem. Co innego Alice In Chains... Jerry Cantrell długo pozostawał w uśpieniu ale reaktywowana Alicja spełniła oczekiwania fanów. Także najnowszy, ledwo co wydany album ?The Devil Put Dinosaurs Here? przynosi doskonałą, pełną energii i mroku muzykę. Więcej o tej płycie ? na stronie ósmej naszego lipcowego wydania.

W numerze także wiele innych wywiadów. Jak zwykle staramy się utrzymać różnorodność, dlatego na naszych łamach znalazło się miejsce i dla Blackmore's Night i dla Queens Of The Stone Age czy Black Dahlia Murder. Prócz tego proponujemy rozmowy z Bush, Mikem Chlasciakiem, Amon Amarth, Evile, Darkane, Sirenia, Queensryche, Autopsy i znanym doskonale fanom Pantery Philem Anselmo. Na zakończenie jeszcze garść koncertowych relacji i najnowsze płytowe recenzje.

Życzymy Wam udanych wakacji!

Darek Świtała

ALBUM MIESIĄCA

BLACK SABBATH
13
(Universal)

To, że nowy Black Sabbath zostanie w ?Młotku? albumem miesiąca było do przewidzenia, nieprawdaż? Jak tu jednak nie być przewidywalnym, skoro mówimy o powrotnym albumie prawdziwej ? a nie naciąganej ? legendy ciężkiego grania, na który to album fani czekali od lat 18, a ci, co to uznają jedynie skład z Ozzy?m, od ? bagatela ? lat 35. Niezależnie więc od jakości muzyki z ?13?, wyróżnienie w niniejszym miejscu należało się zespołowi już choćby z tytułu nagrania jednej z najważniejszych i najbardziej oczekiwanych płyt ostatnich lat. Płyt z kategorii tych, o których pisanie sprawia mnóstwo radości, przy tym jednak jest zadaniem nieco niewdzięcznym, bo najbardziej wiarygodne i obiektywne jest jednak zderzenie z czystą, żywą muzyką. A to w przypadku Black Sabbath jest niemożliwe, bo choćby zakopać się na kilka lat gdzieś w ogródku, to i tak prędzej czy później dotrą tam wieści z otoczenia zespołu, tak silne jest jego oddziaływanie na scenę. Ktokolwiek ma zresztą co do tego wątpliwości, niech przewertuje choćby młotkowy dział recenzji z ostatnich kilkunastu lat celem sprawdzenia, ile razy pojawiało się w nich porównanie przedstawicieli najróżniejszych odłamów łomotu do tego właśnie zespołu, ile razy gościły w ich treści te słynne sabbathowe riffy, nagminnie, wszem i wobec wykorzystywane i podrabiane, gwałcone i przerabiane (co bardziej dociekliwi pewnie właśnie zabrali się za liczenie; oj, liczyć będą długo?). Nic więc dziwnego, że cały metalowy świat elektryzowały kolejne wieści: a to o reaktywacji, to znów o żenującym konflikcie z Wardem, to wreszcie o ciężkiej chorobie Tony?ego. Jedne głód nowej płyty podsycały, kolejne wzbudzały stan podobny do ciężkiego kaca? ale przecież show business lubi karmić się sensacją, jak tu jednak nie dać się zwariować? Okopałem się więc między grządkami i - Naczelny mi świadkiem ? przyjąłem postawę tak bardzo obojętną, że niemal o premierze ?trzynastki? zapomniałem. A tymczasem oni wreszcie nagrali tę cholerną płytę, na producenta obierając podejrzewanego o konszachty z najbardziej komercyjnym chłamem (choć nie tylko) Ricka Rubina, a w miejsce Warda powołując ? z zgrozo! ? Brada Wilk?a z RATM. I co?! Ano, krótko mówiąc? dla zadeklarowanych fanów ? kandydat do tytułu sabbathowego klasyka murowany, dla miłośników postępu, złośliwie komentujących, że stare dziady powinny już sobie dać spokój z graniem ? powód do wrzucenia kolejnego kamyka do ogródka. Zaraz, zaraz! Cholera! To jest także mój ogródek! Czy chcę przez to powiedzieć, że album ten podoba mi się bardzo? Po trzykroć tak! Wiem, że dla części czytelników będą to powody do zmasowanej krytyki, ale ?13? polubiłem od pierwszego usłyszenia, bo jest do bólu przewidywalna, pełna autocytatów, mocno osadzona w latach minionych. Klasyczna? Na to odpowiedź przyjdzie wraz z upływem czasu. Póki co, mnóstwo frajdy sprawi fanom już utwór otwierający stawkę. ?End Of The Beginning? to potężny ciężar na dzień dobry, a w momencie wyciszenia? tak, tak, to jawne i świadome nawiązanie do ?Black Sabbath?. Pamiętajmy jednak, że nie jest to wierna reprodukcja, a jedynie utwór ?obok?, a skoro tak? no miazga, panie i panowie, miazga! Wchodząc w szczegóły ? bo w nich w końcu tkwi diabeł ? riffy Iommi?ego prezentują się tu nad wyraz godnie i dostojnie, rozkrzyczane, a po części melancholijne solówki ? znakomicie, tłusty i brzęczący bas Butlera ? oszałamiająco, perkusyjne partie Wilka ? o dziwo! (no przecież miałem prawo mieć uprzedzenia, he, he?) ? bez zarzutu, najsłabszym ogniwem pozostaje ? co przecież nie dziwi ? Ozzy Osbourne, który nigdy śpiewakiem nie był wybitnym. ?Trzynastce? jednak uczynił dużą przysługę, bo zaśpiewał w średnim paśmie, bez jakichkolwiek fanaberii, a i w sumie przy stosunkowo małym nakładzie wokalnych emocji. Ponadto głos jego niezmiennie ? nawet jeśli to Dio zaśpiewał w BS wszystko co najlepsze ? pozostaje do bólu charakterystycznym znakiem firmowym. Piętnem wyrazistym i odbitym na zawsze. Co dalej? ?God Is Dead??. ?Is God Really Dead??, pyta Ozzy, a utwór, podobnie jak poprzednik, znakomicie wpisuje się w konwencję kilku najwcześniejszych płyt formacji. Świetnie, czas jednak na urozmaicenia. Pierwsze przynosi żywiołowy ?Loner?, kolejne ? kojący, nieco nierzeczywisty ?Zeitgeist?, porównywany tu i ówdzie ? i poniekąd słusznie ? do ?Planet Caravan?. Czas jednak na opus magnum tej płyty. Doprawdy, w sposób iście imponujący rozwija się ?Age Of Reason?, fundując słuchaczowi fantastyczne, wyraziste riffy, odrobinę rytmicznych harców, a w finale dawkę powalającego klimatu ? tak właśnie powinny być adaptowane na potrzeby metalu partie klawiszy! To jednak nie koniec, bo ?Live Forever? to moc rasowych, specyficznie kwaśnych riffów, w ?Damaged Soul? leniwy klimat świetnie koresponduje z partiami harmonijki ustnej, a złożony ?Dear Father? zamyka odgłos burzy (plus dzwony, a jakże!) dokładnie taki, jaki otwierał ?Black Sabbath?. Niby to wszystko oczywiste? tylko ? do diaska! ? dlaczego tak niewielu gra tak oczywiste rzeczy tak dobrze?!

Rafał Monastyrski

powrót do listy