PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2012-07-00
Metal Hammer 07/2012

Metal Hammer 07/2012

Slash, Candlemass, Dianoya, Gillan, Godsmack, Rush, Bulldozer, Ian Anderson, Myopia, Testament, Nile, Tankard, Galahad, DanzigSlash, Candlemass, Dianoya, Gillan, Godsmack, Rush, Bulldozer, Ian Anderson, Myopia, Testament, Nile, Tankard, Galahad, Danzig

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Hard fax 4
Slash 8
Dianoya 12
Candlemass 14
Gillan 16
Studio raport: Krzak Experience 18
Godsmack 20
Rush 22
Bulldozer 23
Ian Anderson 24
Heaven & Hell 26
Myopia 28
Cattle Decapitation 29
Mało znane mało grane 30
Testament 65
Nile 61
Tankard 59
Album miesiąca 58
Recenzje 57
Porozumienie ponad podziałami 48
Galahad 47
Live: Ursynalia 46
Live: Metalfest 45
Live: Sonisphere 42
Live: Epica 41
Out of the darkness 40
Die Young 39

 

ZGRZYT

Niby wakacje...

a w muzycznym światku dzieje się tak dużo, że musieliśmy kolejny raz skorzystać z dwóch okładek by należycie docenić dwie płytowe premiery. Nowy album ikony hard rocka i zarazem gitarowego boga ? Slasha, stał się głównym tematem naszej rozmowy z artystą, natomiast Eric Peterson z Testament opowiedział nam o kulisach powstania nowego krążka thrashowej legendy z Bay Area.

W numerze także inne ciekawe wywiady: Ian Gillan zdradza kilka szczegółów na temat nowej (dość długo już) wyczekiwanej płyty Deep Purple, wspomina też w kilku anegdotach nieodżałowanego Ronniego Jamesa Dio... Z kolei Ian Anderson z Jethro Tull sumiennie wytłumaczył nam historię opowiedzianą na kultowej płycie ?This Is A Brick?...

To oczywiście nie wszystko: w lipcowym numerze znajdziecie jeszcze między innymi wywiady z: Candlemass, Godsmack, Bulldozer, Myopia, Nile, Galahad i Cattle Decapitation a także nasze stałe rubryki: Heaven & Hell (z Danzig w roli głównej), Mało Znane, Mało Grane i przegląd typologii rockmetalowych fanek w kolejnej odsłonie kultowego felietonu Maćka Krzywińskiego ?Historia Pewnego Bendu?.

Koniec wiosny upłynął pod znakiem koncertów i muzycznych festiwali ? stąd też tym razem rubryka LIVE wygląda bardziej okazale ? nasi dziennikarze przygotowali dla Was relacje z Sonisphere, MetalFestu i Ursynaliów ? jest co czytać, a przede wszystkim ? oglądać.

Życzymy Wam udanych wakacji!

Darek Świtała

 

ALBUM MIESIĄCA

ANTI TANK NUN
"Hang?em High"
(Metal Mind Productions 2012)

Rutyna zgubiła już niejednego starego wyjadacza. Dlatego kojarzy się źle. Ale przecież oznacza też doświadczenie, pewność i umiejętność. Młodość? to nieopierzenie. Fiu-bździu w głowie i powód do niepoważnego traktowania. Ale to także energia, żywioł, spontaniczność i witalność. Co może się wydarzyć, gdy gdzieś w pół drogi spotkają się obie? Może powstać Anti Tank Nun. Mieszanka wybuchowa. Zestawienie doświadczenia z energią. Zderzenie pewności scenicznego weterana (za to Titus kiedyś spuści mi ciężki łomot?) z żywiołem. Skrzyżowanie umiejętności ze spontanicznością i witalnością. Muzyczny dynamit. No tak, ktokolwiek choć w minimalnym stopniu obeznany jest z rockowo-metalową sceną, ten musi ? po prostu musi - kojarzyć Titusa. Gdyby na skutek amnezji jednak zapomniał, podajmy hasło: ?Acid Drinkers?. Odzew? ?26 lat w służbie metalu?. Nic więc dziwnego, że Titus spokojnie mógłby być ojcem Igora ?Iggy?ego? Gwadery, lat 14. Ów młody człowiek posiadł  gitarową umiejętność, która rumieńcem wstydu potrafiłaby oblać ogorzałe lica wielu weteranów. Tłuczecie od lat toporne riffy? Wymęczacie spod palców solówki, od których słuchania uszy więdną? Zazdrościcie w związku z tym lepszym od siebie? To lepiej nie słuchajcie ?Hang?em High?. Bo nabawicie się kompleksów. Światła jupiterów skupiły się na niecodziennym duecie, oddajmy jednak sprawiedliwość tym, którzy pozostają nieco w cieniu. Oddajmy sprawiedliwość, ponieważ z rzeczonego cienia wydobywa się konkretny perkusyjny łomot w wydaniu Bogumiła Krakowskiego (alias ?Mr. Bo?) oraz równie konkretna rytmiczna osnowa generowana przez Adama Bielczuka (tutaj jako ?Adi?), występującego także w roli autora większości riffów na płycie. Zacznijmy jednak od końca. Od kompozycji ?If You Are Going Through Hell, Keep Going?, która zamyka krążek jako bonus. Jedyne uzasadnienie takiego jej statusu stanowi muzyczny klimat, odstający nieco od pozostałych jedenastu utworów. Poza tym to kawałek fenomenalnie nawiązujący do sceny NWOBHM. Kawałek autorstwa Iggy?ego. Wreszcie kawałek, od którego wszystko się zaczęło. To on wstępnie wypromował zespół. To on? wprowadził w błąd każdego, kto oczekiwał w pełni tradycyjnego krążka. Zamiast tego, zespół spontanicznie, dosłownie w kilka miesięcy, stworzył materiał o wiele mocniejszy i z pewnością bardziej aktualny. Materiał, który stylistycznie nie da się określić w sposób jednoznaczny. To naturalna kombinacja thrashowego uderzenia, heavymetalowej błyskotliwości, hardrockowej zadziorności i rock?n?rollowej radości grania. Ta radość wypływa z każdej niemal nuty, co na słuchacza podziałać może w jedyny słuszny sposób: jak płachta na byka. Załączamy ?High?em High? i automatycznie zaczyna reagować każda część naszego ciała. Ciało reaguje, bo płytę charakteryzuje ogromna moc. Siła, energia i dynamika. To one stanowią wspólny mianownik wszystkich utworów; nawet przez moment nie dochodzi do załamania formy. Każda z kompozycji upstrzona jest partiami solowymi Iggy?ego. Jakie są te partie? Błyskotliwe. Melodyjne. Dojrzałe. I zagrane z lekkością właściwą gitarzyście z wieloletnim stażem. Nie wierzycie? To posłuchajcie solówki do takiego ?One Jump Over The English Channel?. Albo do ?Hard, Capricious, Rowdy, Leathel?. Element kolejny: wokale Titusa. Charakterystyczne, niepodrabialne i jedyne w swoim rodzaju. A w ?Snake City? może nawet lepsze od wszystkiego, co Titus kiedykolwiek wygenerował ze swojego zaprawionego w bojach gardła. Riffy? są klasą samą w sobie. Skutecznie napędzają tę machinę, z wielkim ciężarem gniotą, z zadziwiającą ostrością tną. Rewelacyjnie uzupełniają się z sekcją rytmiczną: pięknie brzęczącym basem Titusa i nadającymi odpowiednią motorykę garami, które Mr. Bo okłada zapalczywie, ale kiedy trzeba ? miarowo i hipnotycznie. Kojarzycie ?I?m A Rebel? Accept? ?Hang?em High? i ?I?m A Rebel? dzieli przestrzeń czasowa i ciężar gatunkowy, ale zarówno jeden, jak i drugi kawałek są podobnie uzależniające w swej transowości. To motoryczny rock?n?roll, którego chce się słuchać bez końca. W przypadku Anti Tank Nun także ze względu na produkcję: album brzmi tłusto, mięsiście, ciężko i dynamicznie. Takie brzmienie sprawdza się w przypadku napastliwych, szybkich kompozycji (?Next To Last Supper?, ?Whores, Vodka And Lasers?), ale i w nielicznych fragmentach eksperymentalnych (podany w krzywym zwierciadle, nastrojowo zróżnicowany ?Homme Fatal?). Z całej tej układanki wyłania się obraz płyty oryginalnej, wyjątkowej, zagranej z pasją. Płyty udowadniającej, że kolejne pokolenia nie tylko potrafią dobrze się ze sobą dogadywać, ale także wspólnym wysiłkiem są w stanie wykreować muzyczną bestię, która kąsać będzie równo. Bez rozróżnienia na wiek, płeć, rasę i religię. Przeciwpancernym? ognia!!!

Rafał Monastyrski

powrót do listy