PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2011-07-00
Metal Hammer 07/2011

Metal Hammer 07/2011

Metal Hammer Festival, Azarath, Tarot, Toxic Holocaust, Barren Earth, Vomitory, Pestilence, Sepultura, Hammerfall, While Heaven Wept, Def Leppard, Rhapsody Of Fire, Nick CaveMetal Hammer Festival, Azarath, Tarot, Toxic Holocaust, Barren Earth, Vomitory, Pestilence, Sepultura, Hammerfall, While Heaven Wept, Def Leppard, Rhapsody Of Fire, Nick Cave

ZGRZYT

Metal Hammer Festival już 10 sierpnia w katowickim Spodku! Gwiazdą tego wydarzenia będzie Judas Priest ? grupa, która w swojej blisko czterdziestoletniej historii dopiero drugi raz wystąpi w naszym kraju... O swojej Farewell Tour, o decyzjach zawodowych i muzycznych a także o nowej, zapowiadanej na 2012 rok płycie studyjnej, opowiedzieli nam Rob Halford i Glenn Tipton.

W numerze znajdziecie także obszerne omówienie wszystkich zespołów grających na festiwalu, oraz kilka ciekawostek, które powinny zachęcić Was do zabawy w Spodku 10 sierpnia.

Drugim, bardzo ważnym elementem najnowszego wydania jest wywiad z rodzimym Azarath. Zespół wydał właśnie swe najnowsze dzieło ? płytę tak potężną, tak otwartą i miażdżącą zarazem, że nikt nie może przejść obok niej obojętnie. Jeśli dotychczas byliście fanami ?Evangelion? Behemoth to nowy Azarath jest dla Was.

W lipcowym wydaniu inicjujemy także nowy cykl Porozumienie Ponad Podziałami, w którym będziemy prezentować wywiady osobami spoza metalowej sceny. Na pierwszy ogień poszedł Peja, a już wkrótce wywiad między innymi z Tercetem Egzotycznym i inne niespodzianki.

Polecamy też Waszej uwadze wywiady z Pestilence, Sepulturą, Hammerfall, Def Leppard czy Rhapsody Of Fire a także, w końcówce numeru, relacje z ostatnich polskich i zagranicznych koncertów.

Darek Świtała

 

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Metal Hammer Festival 8
Azarath 16
Tarot 19
Toxic Holocaust 20
Barren Earth  22
Vomitory 23
Pestilence 24
MH Przewodnik 26
Sepultura 28
Mało Znane Mało Grane 30
Nierdzewna Stal 39
Hammerfall 40
While Heaven Wept 42
Def Leppard 44
Porozumienie 46
Rhapsody Of Fire 48
Album Miesiąca 49
Recenzje 50
Nick Cave 57
Mel Collins 58
Live Rush 60
Live Uriah Heep 61
Live Sillesian Massacre 62
Forgotten Tomb 63
Out Of The Darkness 64
Die Young 66

 

ALBUM MIESIĄCA

Morbid Angel
"Illud Divinum Insanus"
Season Of Mist

Jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów ostatnich lat? Przesada? Z całą pewnością nie. Uwielbiani i znienawidzeni. Niezmiennie kontrowersyjni. Wynieśli death metal najpierw na zdumiewający poziom techniczny, a następnie wprowadzili na salony. Nie było gatunkowi do twarzy z tą medialną wszechobecnością, a zderzenie tak brutalnej muzyki z gustem przeciętnego słuchacza nie mogło skończyć się inaczej, niż szeregiem torsji. Źle poczuł się masowy odbiorca, w stanie kryzysu znalazł się gatunek. Przesilenie głęboką czkawką odbiło się i sprawcom całego zamieszania. W każdym razie po wydaniu budzącego pewne wątpliwości ?Domination?, zespół opuścił jeden z jego filarów: wokalista i basista, kompozytor i autor tekstów ? David Vincent. Świat Morbid Angel nie rozsypał się. Na nagranym ze Steve Tucker?em ?Formulas Fatal To The Flesh? nastąpił wręcz powrót do korzeni. Ale? Ale od tego momentu piętno Davida nie pozwalało grupie na rozwinięcie skrzydeł. ?Bo głos już nie tak charakterystyczny, a duch Morbid Angel zaginął? ? narzekali malkontenci. Na domiar złego, nagrywając ?Heretic? Chorobliwy Anioł sięgnął dna. Do dzisiaj zresztą nie wiadomo, czy brzmienie tej płyty traktować jako żart, czy też może wypadek przy pracy? W każdym razie za sprawą niesłychanej presji oczekiwań jedynie kwestią czasu był powrót Mr. Vincenta. Powrócił odmieniony. Ale czy wieloletnia praktyka w schorowanym Genitortures mogła pozostawić go bez wyraźnych zmian? Część fanów kręciła nosem, większość entuzjastycznie ruszyła na koncerty, bo ich jakość żadnych wątpliwości nie budziła. Apetyty podgrzała informacja o przygotowaniach do nagrania nowej płyty oraz prezentowany tu i ówdzie premierowy kawałek. ?Nevermore? idealnie wpisał się w definicję stylu Morbid Angel. Wystarczy posłuchać ostrej jazdy w zwrotkach i potężnego, wściekłego refrenu, by zapomnieć o wszelkich wątpliwościach. Po uzupełnieniu całości o potężne zwolnienie i znakomite solo? cóż, przedłużające się oczekiwanie na krążek niejednego fana wpędziło w stan irytacji? Ale wreszcie jest? Służący jako introdukcja ?Omni Potents? miażdży nastrojem. Duma, niepokój, uroczysty wręcz klimat oczekiwania. I kiedy po krótkiej pauzie oczekujemy, że przejedzie po nas deathmetalowy czołg, umysł po pierwszych dźwiękach zdaje się krzyczeć: ?zbyt ekstremalnie!?. ?Too Extreme!? będzie zapewne zbyt ekstremalny dla? deathowych ortodoksów. Z przyjemnością wchłoną te dźwięki miłośnicy Nine Inch Nails, Ministry, Genitortures, a nawet The Prodigy. Techno-rytmika doprowadzająca do szału, totalny przester gitar, wokalne eksperymenty. Wszystko cholernie nerwowe, agresywne, nowoczesne (futurystyczne?), poszarpane i irytujące. To ma być nowa droga Morbid Angel ku przekroczeniu kolejnych granic ekstremum?! Jasny gwint!... jest, tyle że w ramach zupełnie odmiennej stylistyki. Już na ?Domination? formacja wprowadziła zaskakujące rozwiązania, ale nijak nie da ich zestawić z obecną formą. Zniesmaczeni bądź zachwyceni czekamy na kolejny cios i zespół go zadaje. Tak, ?Existo Vulgore? to ten stary dobry Morbid, który kochamy. Nieziemsko rozpędzony i plujący piekielnym jadem. Głos Davida nie jest już tak głęboki i niski jak to drzewiej bywało, jest niemalże czytelny. Przy tym jednak wściekle agresywny, constans zachowany. O równowadze nie da się jednak powiedzieć w kontekście kolejnych utworów. Wręcz przeciwnie, słuchacz ma prawo poczuć się jak na huśtawce (czy może raczej karuzeli) nastrojów. Zakładając, że przeciętny fan Morbid Angel to jednak ortodoksyjny deathmetalowiec, w stan zachwytu wpadnie jeszcze przy wspomnianym powyżej ?Nevermore?, gorącą strużkę popuści podczas odsłuchu zabójczo prującego przestrzeń ?Blades For Baal?. Zastanowi się, ale ostatecznie pewnie zaakceptuje utrzymany w średnim tempie, masywny ?10 More Dead?. Podobnie potraktuje ?Beauty Meets Beast?. Nie wiem za to, jaki będzie odbiór ?I Am Morbid?, bo to jeden z najbardziej melodyjnych utworów w historii grupy. Osobiście skłaniam się ku stanowi zachwytu, a to dzięki zbudowaniu fantastycznej przestrzeni oraz dzięki fenomenalnej sekcji przewidzianej na partie solowe gitar. Do tej pory niemal wszystko się zgadza, ale to wyłącznie dlatego, że dyplomatycznie przemilczany został temat ?Destructors VS The Earth/Attack?, ?Radikult? i ?Profundis - Mea Culpa?. A tymczasem te ? nie przerywniki ? lecz rozbudowane, pełnoprawne kompozycje, to ponownie ekstremalny, a nawet skrajnie ekstremalny industrial-techno-rock (plus nawet gothic), który postawi zespół pod ostrzałem złożonym z zarzutów o zdradę metalowych ideałów. Z pewnością nie zmieni to faktu, że jest to jedna z najbardziej intensywnych płyt czasów nam współczesnych, że w odróżnieniu od ?Heretic? wreszcie należycie brzmi , że ? wbrew obawom ? nieobecność Pete?a Sandovala ? nie daje się tu wręcz zauważyć (Tim Yeung bębni wzorowo). I wreszcie, że Morbid Angel nadal jest zespołem wytyczającym nowe szlaki. Miejmy nadzieję, że ten szlak nie prowadzi prosto ku przepaści?

Rafał Monastyrski

powrót do listy