PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2014-05-00
Metal Hammer 05/2014

Metal Hammer 05/2014

WAMI, Black Label Society, Crowbar, Edguy, Kamchatka, Killer Be Killed, Studio Raport: Corruption, Delain, Epica, Lux Occulta, Holy Moses, Arkona, Aborted + PŁYTA CD WAMI, Black Label Society, Crowbar, Edguy, Kamchatka, Killer Be Killed, Studio Raport: Corruption, Delain, Epica, Lux Occulta, Holy Moses, Arkona, Aborted + PŁYTA CD

SPIS TREŚCI

Hard Fax 4
WAMI 8
Black Label Society 14
Crowbar 16
Edguy 18
Kamchatka 19
Killer Be Killed 20
Studio Raport: Corruption 22
Delain 24
Epica 26
Lux Occulta 28
Porozumienie Ponad Podziałami 30
Holy Moses 32
Book Zapłać 41
Arkona 42
Aborted 44
Stone Temple Pilots 46
Monument 48
Ian Anderson 50
Heaven & Hell 52
Mało Znane Mało Grane 54
Album Miesiąca 55
Recenzje 56
Vallenfyre 62
Live Borknagar 64
Live Apocalyptica 65
Live Toxic Holocaust 66
Miasmal 67
Out Of The Darkness 68
Die Young 70

ZGRZYT

Nigdy nie mów nigdy...

to hasło doskonale pasuje do rock'n'rolla. Bo czy ktoś mógłby podejrzewać, że szesnastoletni Iggy (znany z Anti Tank Nun) nagra płytę u boku weteranów z Black Sabbbath, Rainbow czy Whitesnake? Tymczasem to, co wydawało się niemożliwe, stało się faktem a album projektu (do którego przylgnęła już na dobre nazwa WAMI) przynosi jedenaście soczystych hard rockowych kompozycji, skomponowanych i wykonanych według najlepszych klasycznych wzorców. Lubicie Purpli? Ta płyta jest dla Was! Lubicie Black Sabbath i Whitesnake? Również! A by podkreślić wyjątkowość tego tematu (takiej płyty, z takimi muzykami nie nagrał jeszcze nikt w Polsce) poświęcamy WAMI aż 6 stron w tym numerze.

Oczywiście nie rezygnujemy też z innych ciekawych historii: o swoim najnowszym albumie opowiedział nam Zakk Wylde, o jakże wyśmienitym i intrygującym powrocie Lux Occulta ? Jarek Szubrycht, zaś o współpracy z Chesterem Benningtonem ? muzycy Stone Temple Pilots. A jeśli i tego Wam mało; mamy jeszcze w zanadrzu rozmowy z Epica, Delain, Arkona, Holy Moses, Edguy, Aborted i Vallenfyre, masę muzycznych newsów, koncertowe relacje i recenzje. Do części nakładu dodaliśmy płytę CD ? sprawdźcie ją koniecznie!

Darek Świtała

 

ALBUM MIESIĄCA

WAMI
Kill the King
(Metal Mind)

Prawdę powiedziawszy, wiele wskazywało na to, że całe to przedsięwzięcie szumnie anonsowane jako zjednoczona pod banderą hard rocka flota gigantów będzie spektakularną porażką. Epic failem, jak mawiają młodzieńcy o głupkowatym wyrazie twarzy. Albo ? przepraszam za dosłowność, ale to akurat wyciąg z zawsze barwnego języka Tymona Tymańskiego ? niezłym kałem. No, pomyślcie sami? Wszystko zdaje się przemawiać na niekorzyść WAMI. Spotyka się trzech dziadów borowych, których co drugi ? przy łagodnych szacunkach ? czytelnik Pitchforka albo entuzjasta postmodernistycznego ejakulatu dźwiękowego najchętniej wysłałby na szafot. Bo emeryci, bo lata świetności ? jeśli już zdobyć się na taką kurtuazję, by z ich życiorysów wyłuskać okresy świetności ? dawno za nimi, bo grają dziś z kim popadnie. Na dodatek składu dopełnia młodzian, któremu bez pogwałcenia prawa nie można jeszcze sprzedać nawet dziewczęcego piwa o owocowym smaku? Współpraca nastolatka z trzykrotnie starszymi oldbojami mogła wydawać się albo desperacką próbą zwrócenia na siebie uwagi przez tego pierwszego, albo aktem litości tych drugich. No i jeszcze ci Bracia, ci Cugowscy w roli twórców repertuaru i producentów albumu. Przecież tych dwóch można usłyszeć na radiowych antenach w zgoła popowym repertuarze? Hańba!  Na domiar złego cała ta czeredka postanowiła stworzyć album w korespondencyjnym trybie. No więc gdzie tu duch rockowej celebracji? Gdzie pulsary surowej energii wyzwalanej w zatęchłej sali prób? Gdzie?! Żądam odpowiedzi!

No dobra, żaden ze mnie Antoni Macierewicz rocka, by z pełną powagą formułować hipotezy podobne powyższym. Co akurat nie zmienia faktu, że nie muszę szczególnie wytężać fantazji, by wyobrazić sobie, że ktoś opowiada podobne kocopały zupełnie na serio, naturalnie bez przesłuchania ?Kill the King?. W tym wymiarze skład odpowiedzialny za płytę może okazać się bronią obosieczną ? pewnie nieźle naoliwi maszynkę promocji, ale ściągnie też gromy zarzutów z poprzedniego akapitu.

Dlatego wydaje mi się, że do ?Kill the King? ? choć nie musi być to łatwe ? warto podejść bez uprzedzeń. Jak sugeruje tytuł, warto zaszlachtować wspomnienie o królewskim ? albo i boskim, skoro Vinny Appice bębnił u faceta, na którego wołali Bóg ? dorobku tworzących zespół (projekt?) muzyków, warto zafundować sobie przed pierwszym odtworzeniem tabula rasę. Bo gdyby tę płytę nagrali anonimowi debiutanci, w dobie nawrotu zainteresowania starym hard rockiem i klasycznym heavy metalem z dużym prawdopodobieństwem mówiłoby się o wstrząsie. Co tu kryć, zawartość ?Kill the King? przygotowano według sprawdzonych receptur wspomnianych w poprzednim zdaniu gatunków, z wyraźnym akcentem na pierwszy z nich. Siła mocnego gitarowego riffu, chwytliwa melodyka linii wokalnych, puls sekcji rytmicznej, błyskotliwe sola ? oto, co konstytuuje rdzeń utworów WAMI.

Paradoksalnie, praca na odległość mogła korzystnie wpłynąć na tę płytę: utwory, choć ogniste, nie wikłają się w meandry aranżacyjnej bufonady. Całość determinuje przejrzysta piosenkowa forma, w której objęciach mieszczą się hardrockowa esencja i heavymetalowe pompowanie, ale też bezpretensjonalne boogie, stadionowa ballada i rock and roll. Za jedyną ekstrawagancję można uznać w takim zestawieniu coś jakby zawodzenia muezinów w otwarciu ?Exodus? i dudy w ?The Resistance?.

Dudy? Duby? Smalone? Że niby plotę? Zweryfikujcie sami, nie zaboli.

Maciej Krzywiński

powrót do listy