PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2012-05-00
Metal Hammer 05/2012

Metal Hammer 05/2012

Luxtorpeda, Sabaton, Thin Lizzy, Kreator, Burzum, Cannibal Corpse, It Bites, Moonspell, Pearl Jam, Black Label Society, Paradise Lost, SBB, Ordinary Brainwash, DeeExpus + CDLuxtorpeda, Sabaton, Thin Lizzy, Kreator, Burzum, Cannibal Corpse, It Bites, Moonspell, Pearl Jam, Black Label Society, Paradise Lost, SBB, Ordinary Brainwash, DeeExpus + CD

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Luxtorpeda 8
Sabaton 12
Thin Lizzy 14
Kreator 16
Burzum 18
Cannibal Corpse 20
It Bites 22
Mało Znane Mało Grane 24
Mh Przewodnik 26
Moonspell 28
Pearl Jam 30
Lost Bone 39
Porozumienie Ponad Podziałami 40
Black Label Society 42
Paradise Lost 44
SBB 46
Album Miesiąca 47
Recenzje 48
Safety Fire 55
Watain 56
Ordinary Brainwash 58
DeeExpus 60
Unisonic 61
Job For A Cowboy 62
Aura Noir 63
Furia 64
Out Of The Darkness 65
Die Young 66

 

ZGRZYT

Mija niespełny rok od czasu gdy jako pierwsi w Polsce zaprezentowaliśmy na naszych łamach solowy projekt Litzy ? jak wówczas o nim pisaliśmy ? zespół Luxtorpeda. Tymczasem już w maju do sprzedaży trafi drugi album grupy, zatytułowany ?Robaki?. W ciągu minionych 12 miesięcy zespół zagrał kilkadziesiąt koncertów, otwierał kultowy Przystanek Woodstock, jego singiel ?Autystyczny? przez trzy tygodnie gościł na pierwszym miejscu Listy Przebojów Trójki a koncert w warszawskiej Stodole został zarejestrowany na potrzeby DVD, które na rynek trafi w drugiej połowie roku. Czy coś nam umknęło? Jeśli tak, to wszelkich uzupełnień szukajcie w wywiadzie z Litzą i Hansem, który znajdziecie w środku numeru..

Do części nakładu tradycyjnie dodajemy płytę CD, a na niej najnowsze i często nigdzie jeszcze nie publikowane nagrania. Warto zwrócić na nią uwagę bo to naprawdę mocny zestaw; oprócz polskich nazw Luxtorpeda, Anti Tank Nun, Asgaard czy Ordinary Brainwash także czołówka światowego ciężkiego grania z Kreator, Sabaton, Paradise Lost, UFO czy Unleashed... W numerze nie zabrakło też wywiadów na czasie; o nowych płytach rozmawiamy z Kreator, Sabaton, Moonspell, Paradise Lost, Watain, Cannibal Corpse, Unisonic, ale mamy też coś w zanadrzu dla wielbicieli bardziej progresywnych dźwięków; SBB, Ordinary Brainwash i Dee Expus. Słowem ? znajdziecie tu wszystko co w rocku i metalu zasługuje na Waszą uwagę.

Darek Świtała

 

ALBUM MIESIĄCA

THE CULT
"Choice Of Weapon"
Edel 2012

?Choice Of Weapon? to 10 wybornych kompozycji, formujących razem niemal 42 minuty doskonałej rockowej zabawy. Należy koło tego krążka przechodzić głośno i robić mu dobrą sławę; zasługuje na jedynie wysokie oceny. Lecz to wcale nie główny powód, by uczynić zeń album miesiąca... W przypadku ?Choice Of Weapon?, liczy się bowiem przede wszystkim to, że w ogóle powstał, że się ukazuje, że jest... Samo to, sprawia, że status albumu miesiąca mu się jak najbardziej należy... Bo tej płyty miało nie być, a dokładniej, miało już nie być żadnej studyjnej płyty The Cult. Zostało to oficjalnie ogłoszone latem 2009. Z jednej strony, wierni fani zespołu czuli podskórnie, że Brytyjczykom może się jeszcze odmienić; w końcu dwa razy kończyli już swoją karierę (dokładniej: raz kończyli, a raz zawieszali), a mimo to wracali. Jednakże z drugiej strony, podirytowanie frontmana kapeli, Iana Astbury, stwierdzającego, że nie ma sensu tworzyć przez rok zwartego dzieła muzycznego, zwanego albumem, skoro i tak mało kto zwróci nań po wydaniu uwagę, a wśród tych, którzy jednak zwrócą, i tak większość ściągnie go za darmo, i to jeszcze przed premierą, było na tyle duże, iż wydawało się całkiem prawdopodobne, że na wieki wieków, ostatnim longplejem w dyskografii The Cult pozostanie, wydany w 2007 roku, ?Born Into This?. Tak oto, grupa postawiła na single, twierdząc, że już tylko tak będzie promować swoje nowe nagrania. Rzeczywiście, jesienią 2010 roku, ukazały się dwa takie single, zatytułowane: ?Capsule 1? i ?Capsule 2?, a wiosną 2011... The Cult rozpoczęło tworzenie nowej płyty długogrającej... i tak mój system moralny poszedł się kąsać, bo o ile twardo nienawidzę ludzi łamiących dane słowo, to The Cult, za takiż czyn właśnie, polubiłem jeszcze bardziej... Wracając zaś do 10 wybornych kompozycji i 42 minut doskonałej rockowej zabawy, to wszystko zaczyna się dość ostro, od 3 minut ?Honey From A Knife?, które doskonale wpasowałyby się w krążek ?Electric?, sprzed ćwierć wieku, i w które zdecydowanie wtargnął duch The Stooges. Potem zaczyna operować światłem i cieniem, rozdawać gitarową energię, pompować w nas wytrwale moc, ?Elemental Light?, przypominający z kolei bardziej zawartość ?Sonic Temple? z 1989 roku. Natomiast obrzucający nas agresywnymi riffami, ?For The Animals?, to taki numer a la ?Beyond Good And Evil? LP (2001), tyle że surowiej, bardziej chropowato brzmiący... jak cały zresztą materiał z ?Choice Of Weapon?, wyprodukowany przez Chrisa Gossa i Boba Rocka. Udało się tej dwójce wspólnie osiągnąć brzmienie zarówno pełne mocy, jak i subtelności; udało im się zadbać o selektywność, jednocześnie obsypując całość delikatną warstwą szlachetnego brudu; zrobili XXI-wieczną produkcję, która brzmi jak te z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, tyle że wyprzedzające własne czasy. Świetna robota... Wracamy do piosenek. Ta czwarta to ballada, ?Life>Death?. Nie byłoby jej źle na niezapomnianym albumie ?Love? (1985). Tuż za nią czai się ?The Wolf?, cudowny soniczny predator - wokalem osacza, gitarą gryzie, klawiszowymi plamami dźga, bębnami dobija, basem miażdży i rozdrabnia; po czymś takim uszy powinny nadawać się tylko na mielone, tymczasem one chcą więcej, ostrzej... i dostają, czego chciały, w Led Stooges zorientowanym kawałku, ?Amnesia?... The Cult na ?Choice Of Weapon? to energetyczna Niagara; to świętujący 14 maja tego roku półwiecze swojego istnienia, Ian Astbury, nieustannie zawadiacko charyzmatyczny za mikrofonem oraz obchodzący swe urodziny dwa dni wcześniej, o rok od Iana starszy, Billy Duffy - gitarzysta, potrafiący zagrać porywające solo, ale przede wszystkim konstruujący z niezwykłą pomysłowością intensywne, gęste, imponujące tła rytmiczne. Ten duet, mozolnie i skutecznie od 3 dekad dbający o ciągłość stylistyczną grypy, wspomaga w miarę świeża (w The Cult od 6 lat), lecz obyta już w muzycznym świecie sekcja rytmiczna: basista, Chris Wyse (niegdyś na dworze Ozziego) i perkusista, John Tempesta (ex-Exodus, ex-Testament, ex-Rob Zombie); jak widać doświadczył ich metal w przeszłości i wykorzystują to na ?Choice Of Weapon? bezbłędnie... Numer 7. na albumie to power ballada, ?Lucifer?; coś jak ?Painted On My Heart?, tyle że zadziorniej, diabolicznie jakby (sic!)... a potem jeszcze 3 inne numery, a każdy z nich pachnący nowością, a jednocześnie taki swojski, zrobiony tu i teraz, jednakże przy udziale ogromnych pokładów miłości do tego, co The Cult przez całą swoją karierę nam serwowało... Cały ten album jest taki. Klasyczny od urodzenia.

Remigiusz Mendroch

powrót do listy