PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2013-02-00
Metal Hammer 02/2013

Metal Hammer 02/2013

Riverside, Voivod, Hammerfall, Stratovarius, Rotting Christ, Hate, Believe, Anti Tank Nun, Pig Destroyer, Nightfall, TuneRiverside, Voivod, Hammerfall, Stratovarius, Rotting Christ, Hate, Believe, Anti Tank Nun, Pig Destroyer, Nightfall, Tune

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Riverside 8
Bullet For My Valentine 12
Hammerfall 14
Rotting Christ 16
Holy Grail 18
Studio Raport: Anti Tan Nun 20
None 22
Pig Destroyer 23
Nightfall 24
Heaven & Hell 26
Voivod 28
Hate 30
Porozumienie Ponad Podziałami 40
Lao Che 42
Semantik Punk 44
Mało Znane Mało Grane 46
Album Miesiąca 47
Recenzje 48
Tune 54
Blade Loki 56
Myly Ludzie 57
Stratovarius 58
Studio Raport: Believe 60
Enforcer 62
Necrowretch 64
Out Of The Darkness 65
Die Young 66

ZGRZYT

To będzie rok...

? dużych muzycznych premier. Dziś, kiedy oddajemy ten numer do druku, dotarła do nas potwierdzona informacja, że nowy album Black Sabbath ma się ukazać w czerwcu. To bez wątpienia będzie premiera, która całkowicie zdominuje najbliższe miesiące a pewnie i cały rok 2013.

Tymczasem otwieramy szufladę z najnowszymi premierami przełomu stycznia i lutego; z okładki spoglądają na Was muzycy Riverside, którzy nagrali fenomenalny, momentami zdecydowanie flirtujący z hard rockiem album. Z kolei w środku numeru mamy wywiady z Rotting Christ i Nightfall; oba greckie zespoły udowadniają, że kryzys w Grecji nie dotknął bynajmniej muzycznego rynku; zresztą w Polsce jest chyba podobnie bo wywiady z Hate, Anti Tank Nun, Blade Loki czy ? mocno eksperymentalnym ? Semantik Punk udowadniają to dość dobitnie.

W wydaniu znaleźliśmy też miejsce dla Voivod, który powraca właśnie z nową, bardzo udaną płytą. Są też wywiady z przecierającymi sobie szlaki na muzycznym rynku Holy Grail i Enforcer. Zwłaszcza ten drugi band polecamy Waszej uwadze ? ten band wie jak grać prawdziwy heavy metal.

Wciąż czekamy na Wasze głosy podsumowujące miniony rok ? więcej szczegółów znajdziecie w hard faksie.

Darek Świtała

ALBUM MIESIĄCA

RIVERSIDE
"Shrine of New Generation Slaves"
(Mystic)

Polski fan ukochał rocka progresywnego miłością szczerą i żarliwą, ale zdaje się, że zarazem wiernopoddańczą, by nie powiedzieć: ślepą. Choćby przed drugim członem nazwy gatunku wprowadzić i osiem prefiksów ?neo?, nie zmieni to faktu, że boleśnie przytłaczająca większość utożsamianych z nim wykonawców nie tyle zżarła swoje ogony, co cudzymi ogonami karmiona była od poczęcia. Co, jako się rzekło, polskich fanów nie odstrasza. Nad Wisłą progrockowi artyści (rodzimi i zagraniczni) mogą liczyć na pełne sale ? ba, mogą nagrywać oficjalne koncertówki! ? mogą spodziewać się rozanielonych min znawców podczas wykonań siedemnastominutowych solówek i natchnionych zapowiedzi konstruowanych przez redaktorów na falach eteru. Niestety nic mi nie wiadomo o groupies, ale w zasadzie? dlaczego miałoby ich nie być? Że w swetrze przeżartym przez mole i okularach to niby gorszy?!

Ale po cóż ten przydługi wstęp? Otóż odnoszę wrażenie, że członkowie Riverside ? ze szczególnym wskazaniem na Mariusza Dudę ? zagrali progrockowemu środowisku na nosie. Bo owszem, nurt cieszy się w Polsce uznaniem, ale kręgów hermetycznych. Riverside przedarli się przez mury getta i dotarli do fanów z innych rejonów. Rejonów wciąż rockowych, a jednak całkiem odległych ? przecież pierwsze miejsce ?Anno Domini High Definition? w zestawieniu OLIS nie mogło być przypadkiem. Wróżę ?Shrine of New Generation Slaves? zbliżone powodzenie. Nie dajcie się zwieść samemu czasowi trwania utworów ? tytuł ?SONGS? nie wziął się znikąd. Naturalnie nie znaczy to, że zespół zaczął nagle kroczyć ścieżką wskazaną przez grupę Weekend, ale wartością ?Shrine?? są moim zdaniem przejrzyste utwory o melodiach dużej urody, nie żadna ekwilibrystyka.

Takie podejście ? upraszczając ? objawia się na płycie w dwóch wariantach: witalnym i kojącym. Dobrym przykładem tego pierwszego chociażby wybrany na singel ?Celebrity Touch? z pulsującą zagrywką niesioną hardrockową energią. Z obu stron numer ten sąsiaduje na albumie z kawałkami, które reprezentują wariant delikatny. ?The Depth of Self-Delusion?, choć trwa nieomal osiem minut, nie jest zbudowany z serpentyn popisowych sekwencji ? tu chodzi nie o epatowanie dźwiękami lecz o? opatulenie nimi. Z kolei ?We Got Used to Us? (skądinąd znakomicie sarkastyczny tytuł) to ładna, w dużej mierze fortepianowa, ballada. Tak, po prostu ładna. A ?Deprived (Irretrievably Lost Imagination)? w połowie opiera się na właściwie jednej zagrywce gitarowej w roli tematu przewodniego ? zrodzony w ten sposób trans płynnie przechodzi w intymną atmosferę drugiej części celnie spuentowaną solówką na saksofonie. No dobra, jest na albumie jedna ewidentna kolubryna ? bite trzynaście minut ?Escalator? ? ale skoro zgodnie współegzystują w niej echa hinduskiej ? czy ja głuchnę?! ? melodyki w otwarciu, wibracja bluesowa i heavymetalowa rytmika, to nie mam pretensji.

Nawet te ?Schody ruchome? udowadniają, że propozycja Riverside stoi nie tyle komplikacjami struktur, co wielowarstwowością utworów. Może to zabrzmi absurdalnie, ale te kawałki robią wrażenie większe, jeśli nie śledzić ich linearnego postępu w czasie, a zanurzyć się w głąb i poszperać pod powierzchnią. Lub po prostu oddać się nastrojowi.

Maciej Krzywiński

 

powrót do listy