PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2007-01-00
Metal Hammer 01/2007

Metal Hammer 01/2007

Metallica, Deftones, HIM, Slipknot, Winger, Pretty Maids, The Who, Asia, Skid Row, Blackmore, Jorn, Spock's Beard, Galahad, Solitude Aeturnus, HackettMetallica, Deftones, HIM, Slipknot, Winger, Pretty Maids, The Who, Asia, Skid Row, Blackmore, Jorn, Spock's Beard, Galahad, Solitude Aeturnus, Hackett

więcej...

Koniec roku...

to tradycyjnie czas podsumowań i prób zdefiniowania minionych miesięcy. Jaki był więc pod względem muzycznym rok 2006? Przeglądając zgromadzone w tym numerze magazynu opinie dziennikarzy i pracowników branży muzycznej można chyba powiedzieć, że... całkiem dobry. Zaskoczyła przede wszystkim ilość muzycznych premier, a nowe płyty tak uznanych wykonawców jak RHCP, Tool, Slayer czy Iron Maiden udowodniły, że rock się nie starzeje zaś atakująca z siłą tsunami fala spod znaku Coheed And Cambria, My Chemical Romance czy ? nomen omen ? Evanescence również pozwala z nadzieją patrzeć w rockową przyszłość.

Tendencja rosnąca utrzymała się także w progrocku ? ukazało się wiele bardzo ciekawych płyt a kilka z nich na pewno na trwałe wpisze się w rockowy kanon. Trochę słabszy sezon zaliczył death i black metal, ale każdy kto od lat obserwuje muzyczny rynek wie, że popularność tych akurat gatunków oparta jest na sinusoidzie.

Niestety upływający rok to także niespełnione nadzieje... Z tych płytowych to na pewno brak nowej płyty TSA, przedłużające się milczenie Ozzy?ego Osbourne?a, AC/DC, Metalliki czy Type O Negative. Zresztą każdy z Was ma zapewne swoich faworytów w tym rankingu...
Poza tym ? polska scena koncertowa wygląda wciąż bardzo skromnie. Podczas gdy w prawie każdym dużym mieście na zachód od Odry odbywa się rocznie kilkadziesiąt koncertów to u nas te ważne, wzbudzające zainteresowanie występy można policzyć na palcach. Miejmy nadzieję, że kolejny rok przyniesie także w tej materii spore zmiany na lepsze...

Z końcem roku podejmujemy także Noworoczne postanowienia. Nasze postanowienie jest oczywiste ? w 2007 roku wciąż chcemy być dla Was rzetelnym źródłem informacji o tym, co się dzieje na rockowej scenie.
Wesołych Świąt!

Darek Świtała

więcej...

Niepublikowana część wywiadu ze Stevem Hackettem.

MH: Ale potrafisz też podchodzić do mrocznych tematów z przymrużeniem oka. Chodzi mi o utwór ?Down Street?...
H: Tak, ?Down Street? to bardzo mroczny kawałek, ale zarazem rodzaj żartu. 212 ścieżek muzycznych detali. Może się wydać nieco dziwny i pozbawiony sensu, ale jeśli wsłuchasz się w tekst i połączysz go z muzyką, staje się zrozumiały. Dodatkowo, trzeba go rozpatrywać w kontekście utworów z poprzednich albumów: tytułowego z ?Darktown? i ?Devil Was An Englishman? z ?To Watch The Storms?. Ich bohaterem jest ta sama osoba. Bardzo lubię te piosenki, bo bardziej są oparte na mówieniu niż śpiewaniu. Wymagają czegoś zupełnie innego od głosu. To taka moja wersja monologu albo rapu, a może nawet jakiś rodzaj muzycznego teatru.

MH: Podobnie, twoja wersja ?The Man In A Long Black Coat?, oparta jest bardziej na melorecytacji niż śpiewie.
H: Tak. To utwór Dylana. Mimo, że pochodzi z późniejszego okresu jego twórczości, stał się szybko bardzo popularny. Słyszałem już kilka jego przeróbek, każda jednak była inna i wydaje mi się, że w przyszłości, artyści nieraz jeszcze będą po niego sięgać, bo daje on sporo możliwości interpretacyjnych. Aż się prosi o własne podejście do niego i zostawia dużo miejsca na improwizację.

MH: ?Wild Orchids? kończy utwór ?Howl?. To kolejna kompozycja przepełniona mroczną atmosferą, która, dodatkowo, pozostawia u słuchacza wrażenie niepewności i niepokoju. To był zamierzony ruch?
H: ?Howl? kończy oryginalną wersję albumu, którą przygotowałem jakiś czas temu. Potem, w miarę rozmów, jakie prowadziłem z wytwórnią, okazało się, że chętnie wydaliby również rozszerzoną wersję. Nie zrobiłem tego jednak na zasadzie dodawania bonusowych utworów, ale postanowiłem rozwinąć jego muzyczny koncept. Pojawiły się cztery nowe kompozycje, które radykalnie zmieniły kolejność poszczególnych utworów. W efekcie, powstała niemal inna płyta. Uważam tę wydłużoną wersję za tę właściwą. To dokładnie tak jak z reżyserską wersją filmu ? ta specjalna edycja oddaje w pełni mój artystyczny zamysł. Nie był to więc do końca zamierzony ruch. To zabawne, kiedyś, wydawcy, za wszelką cenę chcieli okroić ci płytę, a teraz każdy chce, żeby była jak najdłuższa... Wracając do samej kompozycji, to jest ona nawiązaniem do tego, co robiłem w latach siedemdziesiątych; do czasów ?Spectral Mornings?. Niedawno zrobiłem cover Focus na potrzeby japońskiego wydawnictwa i tak fajnie to wyszło, że pomyślałem, że może zrobię znowu coś własnego w takim stylu. W stylu rocka lat siedemdziesiątych. Nie myślałem, że jeszcze kiedyś do tego wrócę. Nie chciałem kolejnego ?funtowego?, gitarowego sola, wiesz, takiego jak w ?Firth Of Fifth? (?funtowego? ? od tytułu płyty Genesis, ?Selling England By The Pound? ? przyp. rm.). Ale jednak spróbowałem i tak powstał ?Howl?.

Rozmawiał: Remigiusz Mendroch

więcej...

Pełna wersja wywiadu ze Stevenem Wilsonem z Porcupine Tree

No dobrze, myślałam, że Steven Wilson nigdy nie zasypia skoro po pierwsze - tworzy tyle wspaniałej muzyki, po drugie ? spędza minimum pół roku w trasie koncertowej, po trzecie - współpracuje z artystami z całego świata a po czwarte ? dobrze się przy tym bawi! Ale jednak nawet tak zapracowany człowiek znajduje czas na sen skoro udało mi się go obudzić i to o 11 rano. Umówiliśmy się więc za godzinę a i tak przyłapałam go na myciu zębów... Tłumaczył się później, że zmiany czasu bardzo dają mu się we znaki.... Powodem naszej rozmowy był wydana dopiero co koncertowe DVD ?Arriving Somewhere...?. Świeżo po jego obejrzeniu nie mogłam zacząć inaczej....

MH: Na dobry początek dnia ? moje gratulacje, to jedno z najlepszych koncertowych DVD jakie widziałam. Czy Ty również jesteś z niego zadowolony?
SW: Hmm, tak mi się wydaje... Tak i nie. Mieliśmy wiele oczekiwań i niestety nie udało nam się ich zrealizować, ale wiadomo, zawsze jest kolejny raz. To na pewno nie jest to ostatnie koncertowe DVD Porcupine Tree. Nie zdawaliśmy sobie sprawy ile pracy i czasu  trzeba włożyć w przygotowanie takiego wydawnictwa. Kiedy przygotowujesz album koncertowy starasz się o osiągnięcie jak najlepszej jakości dźwięku. Podobnie działo się w przypadku naszego DVD, ale doszły jeszcze aspekty montażu wizji. To pochłania ogromną ilość czasu. Nawet tak podstawowe rzeczy jak zsynchronizowanie obrazu z dźwiękiem trwają wieki... Mieliśmy bardzo dużo opcji wyboru obrazów - materiał rejestrowało 10 kamer zarówno w formacie czarno-białym jak i kolorowym ? które cały czas się ze sobą przenikają.... W zespole są 4 osoby i każda z nich ma swoją opinię, kolejną dorzuca osoba odpowiedzialna za montaż. Prace rozpoczęte w styczniu zajęły nam aż 7 czy 8 miesięcy i nie obejmowały one obróbki materiałów dodatkowych! Bardzo zmęczył nas ten długi proces. Ale wracając do pytania, tak, w sumie jestem zadowolony z rezultatów.

MH: Spodziewałam się zobaczyć zapowiadany wcześniej materiał dokumentalny...
SW: Tak, to jedna z tych rzeczy, które wypadły z planu. Oryginalny projekt zakładał, że dodatkowa płyta DVD będzie zawierać film dokumentalny. Tak nie jest, ostatecznie znalazła się tu kompilacja materiałów, na przykład utwory zarejestrowane dla niemieckiej telewizji czy projekcje wizualne, które można zobaczyć podczas naszych koncertów. Nie mieliśmy pojęcia ile czasu zajmie nam praca nad montażem, więc kiedy na koniec okazało się, że zapis koncertu będzie główną atrakcją DVD, postanowiliśmy zrobić go najlepiej jak to tylko możliwe. Ale nadal pracujemy nad dokumentem i mam nadzieję, że ukaże się on na naszym kolejnym DVD.

MH: Właśnie wróciliście z trasy koncertowej w Stanach Zjednoczonych. Czy masz wrażenie, że w końcu udało Wam się podbić tamten rynek?
SW: Może bym tego tak nie nazwał... To jest tak wielki kraj, w którym możesz zagrać zarówno w Madison Square Garden pięć wieczorów z rzędu lub, tak jak w naszym przypadku, pojedyncze koncerty w przyzwoicie wypełnionych salach. Zdecydowanie nie należymy jeszcze do głównego nurtu, wciąż jesteśmy traktowani jako zespół undergroundowy. Nie jesteśmy zbyt często prezentowani w radio, nie zobaczysz nas w MTV czy VH1. Ale i tak możemy pojechać do Stanów i grać dla niezwykle entuzjastycznej publiczności. Mogę więc powiedzieć, że osiągnęliśmy szczególny poziom popularności. Jest tam sporo ludzi, którzy mogliby  polubić Porcupine Tree, ale nie słyszeli nawet naszej nazwy. W tym kontekście mamy jeszcze sporo pracy przed sobą.

MH: Czy dlatego nagraliście DVD właśnie w Stanach Zjednoczonych?
SW: Głównym wyznacznikiem wyboru lokalizacji był klub. Początkowo chcieliśmy nagrywać w klubie Paradiso w Amsterdamie, ale w końcu zdecydowaliśmy się na Park West w Chicago. Zagraliśmy tam bardzo udane koncerty podczas poprzedniej trasy ? był świetny dźwięk, atmosfera, fantastyczna publiczność i co najważniejsze - wielkość sceny pozwoliła nam na umieszczenie 4 dużych ekranów. Kryterium wyboru była też możliwość zagrania dwóch z kolei koncertów. I to było bardzo ważne, ponieważ nie w każdym miejscu na świecie możemy zagrać dwa koncerty z rzędu i jeszcze oczekiwać, że przyjdzie na nie publiczność! Chcieliśmy mieć możliwość wybrania lepszego z dwóch występów. Zawsze może się przecież zdarzyć, że zespół ma po prostu kiepski dzień! Tego nie da się przewidzieć, wyjaśnić, ale czasami można zagrać po prostu zły koncert. I jeśli zdarzy się to na koncercie, za rejestrację którego zapłaciło się 20 tysięcy dolarów, prowadzi to do katastrofy. Dlatego wiec chcieliśmy zagrać dwa wieczory z rzędu w tym samym miejscu, na tej samej scenie, z tą samą ekipą i właśnie klub w Chicago nam to umożliwił.

MH: Kim jest Lasse Hoil, osoba odpowiedzialna za finalny wygląd DVD?
SW: Współpracujemy z Lasse od czasu wydania albumu ?In Absentia?. Początkowo był tylko fanem, który przysłał nam swoje prace. I jedna z tych prac została użyta jako okładka albumu ?In Absentia?. Wydawało nam się, że ten obraz perfekcyjnie pasuje do muzyki, którą wtedy graliśmy. W kolejnych latach poznałem bardziej szczegółowo jego prace, okazało się, że jest również reżyserem... Stopniowo Lasse stał się integralną częścią zespołu. Tylko kilka osób może uzurpować sobie prawo do nazywania siebie piątym członkiem Porcupine Tree, jak na przykład John Wesley. Ale tak naprawdę to właśnie Lasse nim jest, bardzo polegamy na jego obrazach, jego artystycznych pomysłach, które stały się częścią zespołu. To co tworzy wydaje się doskonale pasować do muzyki, zwłaszcza do moich tekstów. Mogę mu wytłumaczyć co chce wyrazić w tekście utworu i on niedługo potem przyniesie gotowy obraz bądź film, który w doskonały sposób obrazuje pomysł i nastrój tego co chciałem wyrazić. Dla mnie Lasse jest częścią zespołu. Wizualizacją tego co my gramy.

MH: DVD zaczyna się jak film, tak mógłby zaczynać się ?Deadwing?, film, do którego scenariusz napisałeś razem z Mike?m Bennion. Co dzieje się ze scenariuszem?
SW: Stworzyliśmy profil filmu na portalu MySpace (www.myspace.com/deadwing) i mamy nadzieje, że dzięki temu zrobimy krok do przodu. Przez długi czas wysyłaliśmy nasz scenariusz do producentów, agencji, aktorów, ale bardzo ciężko było ich przekonać do choćby przeczytania całości. Zdajemy sobie sprawę, że oni takich scenariuszy dostają setki rocznie, ciężko jest jednak zrobić cokolwiek aby nasz scenariusz znalazł się na samej górze tej kupki... Dlaczego nasz scenariusz miałby być lepszy od innych? Od czasu kiedy stworzyliśmy profil na MySpace wokół Deadwing zrobił się szum. Wiem, że byliśmy już wśród 10. najczęściej odwiedzanych stron poświeconych filmowi! Skutkiem tego szumu jest to, że  ci producenci, agencje, aktorzy, zaczynają w końcu traktować nas na poważnie. Widzimy większe zainteresowanie ze strony przemysłu filmowego. Strona istnieje ponad miesiąc, wiec to relatywnie nowa zmiana. Jestem nadal optymistą i myślę, że w końcu znajdziemy fundusze na produkcję tego filmu.

MH: Lasse powinien być zaangażowany w jego powstanie....
SW: Chciałbym tak myśleć aczkolwiek scenariusz pisany był z myślą, że wyreżyseruje go Mike, nie jestem pewny wiec jaką rolę miałby tu spełniać Lasse. Być może zająłby się montażem...

MH: Zmieniając temat ? w sierpniu podpisaliście kontakt płytowy z Roadrunner Records. Czy myślisz, że ta firma pomoże Ci wspiąć się na kolejny poziom popularności?
SW: Zdecydowanie tak. Byłem bardzo rozczarowany promocją jaką Warner zrobił w Europie przy wydaniu płyty ?Deadwing?. Co prawda odwalili kawał świetnej roboty w Stanach, ale w Europie to była walka, nie traktowano nas poważnie. Warner był tak zajęty promowaniem nowego albumu Madonny czy składanki największych przebojów Red Hot Chili Peppers, że nie starczyło czasu dla małego, śmiesznego zespołu z Anglii, jaki mieli w swoim katalogu. I tak wygląda problem podpisania kontraktu z wielką firmą, sądzę, że inne zespoły znajdują się w podobnej sytuacji. Znajdą się zawsze takie kraje gdzie ludzie zupełnie nie wiedzą co z takim zespołem zrobić, a jednak muszą wydać jego płytę. I tak zapewne było też w Polsce. Wiem, że kiedy Warner wydawał naszą płytę to nie była tak entuzjastycznie promowana jak w czasach kiedy płyty wydawał Snapper. Wymyśliliśmy więc, że w Stanach nadal pozostaniemy w Warner/Atlantic, ale w Europie poszukamy nowego wydawcy. Roadrunner Records wydawał nam się najlepszą możliwą opcją, ponieważ po pierwsze byli niezwykle entuzjastycznie nastawieni do zespołu, po drugie wiem co zrobili dla zespołu Opeth i bardzo ich za to podziwiam - wynieśli ten zespół na zupełnie inny poziom.... A po trzecie, myślę, że istnieje cała masa ludzi lubiących cięższą odmianę rocka, którym mógłby podobać się Porcupine Tree. Wiadomo, że RR specjalizuje się w metalu, cięższym rocku, mamy więc spore szanse trafić do szerszego grona odbiorców. Jednocześnie Roadrunner ma takie zespoły jak Nickelback, które są częścią mainstreamu, sprzedają miliony płyt. Roadrunner udowodnił więc, że potrafi wypromować również taki zespół. To dla nas idealna firma płytowa....

MH: Wasza kolejna płyta zaplanowana jest na marzec 2007. Czego możemy się tym razem spodziewać? Czy ponownie nas zaskoczycie?
SW: Tak naprawdę to nie wiem. Musiałabyś usłyszeć nowe nagrania... Tradycyjnie jest inaczej niż na poprzedniej płycie. Właśnie wróciliśmy z trasy, podczas której godzinę z koncertu przeznaczyliśmy na nowy, jeszcze nie wydany materiał.

MH: I jaka była reakcja?
SW: Rewelacyjna! Byłem niezmiernie zaskoczony bo sądziłem, że najlepszą reakcją jakiej mogę oczekiwać podczas grania aż tylu nieznanych utworów, będzie po prostu cierpliwe wysłuchanie muzyki. Ale nowe nagrania zostały lepiej przyjęte niż stare! Byłem bardzo mile zaskoczony. Trudno jest mi opisać nową muzykę, jest tam wiele różnych aspektów ? melancholia, mroczne dźwięki, część jest ciężka, część klimatyczna, czyli to co tak naprawdę dobrze już znacie z poprzednich płyt ? mieszanka muzyki począwszy od ambient, przez rock do cięższych, agresywnych dźwięków... Myślę jednak, że tym razem nasza muzyka jest bardziej epicka, progresywna.... Jedno z nagrań ma 20 minut, przez lata nie nagraliśmy równie długiego kawałka!! Jak zwykle znalazł się tu temat przewodni, który powraca w różnych momentach płyty, ale nie będę zdradzał szczegółów, wrócimy do tej rozmowy wiosną.... To Ty mi wtedy powiesz jak zmienia się nasza muzyka. Jest mi niezmiernie trudno ocenić tę zmianę ponieważ sam także się zmieniłem.... Trudno jest stanąć przed lustrem i zapytać - jak się zmieniłem w ciągu ostatnich 5 lat? Dla mnie te zmiany są bardzo małe, prawie niewidoczne, ale Ty nie słyszałaś przecież nowej muzyki Porcupine Tree od 2-3 lat, więc od razu zauważysz różnicę. Dla mnie zmiana była stopniowa, odbywająca się z dnia na dzień, trudno jest mi więc o niej mówić.

MH: Wiem, że lubisz polskie zespoły jak SBB, Indukti czy Riverside. Czy jest szansa na współpracę?
SW: Jest wiele zespołów na świecie, które kocham i z którymi chciałbym pracować, ale... nie mam na to czasu. Nigdy wcześniej nie byłem tak zajęty jak obecnie. Cztery, pięć lat temu współpracowałem z Anją Garbarek, Opeth, miksowałem płyty innych zespołów. W tamtym okresie mogłem to robić. Porcupine Tree jechało na trasę na 1 czy 2 miesiące w ciągu roku. To się zmieniło, w ubiegłym roku podczas promocji ?Deadwing? byliśmy w trasie przez 6 miesięcy! Dodaj do tego jeszcze występy na festiwalach. Wydaje się więc, że im zespół Porcupine Tree staje się bardziej popularny tym mniej czasu mam na pracę z innymi muzykami. Wielka szkoda, bo uwielbiam pracować w studio, przy produkcji, miksach. Mam na to co raz mniej czasu od kiedy moje własne projekty stają się coraz bardziej lubiane. Przecież jednocześnie tworzę także muzykę do własnych projektów jak choćby Blackfield. A Blackfield też koncertuje! Nie mam więc czasu na nic innego. W przyszłym roku znajdę jedynie czas na pracę nad nowym projektem z Izraela... Co śmieszniejsze, im mniej mam czasu tym więcej dostaję ofert! I niestety muszę odmawiać choć często łamie mi to serce, ale inaczej wykończyłby się. Czasami ciężko jest odmówić zespołom, z którymi naprawdę chciałbym pracować. Nie miałem nawet czasu pracować z Opeth przy ich ostatniej płycie. Być może za 10 lat zredukuję swoją działalność do bycia wyłącznie producentem.... Jestem w stanie wyobrazić sobie siebie tylko w tej roli i myślę, że właśnie wtedy znajdę czas aby pracować z tymi wszystkimi świetnymi artystami. To jeszcze nie ten czas.

MH: A co się dzieje z Twoim projektem z Mike?em z Opeth?
SW: Napisaliśmy kilka utworów i... (śmiech) oczywiście nie mamy na nic więcej czasu. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o współpracy, gdzieś około 2000 roku, mieliśmy zdecydowanie więcej możliwości. Szkoda, że wtedy się za to nie zabraliśmy. Ale skończymy ten projekt na pewno! Być może w styczniu uda nam się nagrać kolejne utwory. Progresja następuje niezwykle wolno ale z pewnością usłyszycie efekty.

MH: Co więc Steven Wilson ma w planach do końca roku?
SW: Będę nagrywać nowy album Porcupine Tree. Zaczynamy pracę w tym tygodniu i mamy wielką nadzieję, że skończymy płytę w okolicach Świąt Bożego Narodzenia.

MH: Życzę Wam więc samych sukcesów i mam nadzieję, że na Waszej kolejnej trasie odwiedzicie znowu Polskę.
SW: O, na pewno o Was nie zapomnimy. Teraz niestety nie udało nam się przyjechać, ale Polska jest dla nas bardzo ważna, będziemy u Was na wiosnę. Chyba nawet wcześniej przyjadę z Blackfield. Wydajemy płytę w styczniu i ruszamy właśnie w lutym na trasę. Na pewno zatrzymamy się też w Polsce!


Rozmawiała: Agnieszka Świątnicka-Kulpińska

wiecej...

ZGRZYT 3
HARD FAX 4
METALLICA 8
SLIPKNOT 12
REDAKCJA PODSUMOWUJE ROK 14
JORN 18
SOLITUDE AETERNUS 20
PRETTY MAIDS 21
WINGER 22
PODSUMOWANIE ROKU 24
PODSUMOWANIE ROKU ? BRANŻA 26
NEUMA 27
HIM 28
JOE SATRIANI 29
DEFTONES 30
BLACKMORE?S NIGHT 32
AZARATH 33
GRAVE DIGGER 34
MINDBERAKER 35
TRISTANIA 36
NIERDZEWNA STAL 45
MAŁO ZNANE MAŁO GRANE 46
VIRGIN SNATCH 48
SOLEFALD 49
OWN WORDS 50
MANOWAR 51
SNAKESKIN 52
ASIA 53
SPOCK?S BEARD 54
INCANTATION 55
PŁYTA CD 56
SKID ROW 58
PENDRAGON 59
MH CLASSIC 60
STEVE HACKETT 62
ALBUM MIESIĄCA 63
RECENZJE 64
PODSUMOWANIE PROG-ROCKU 72
THE WHO 74
LIVE ARTROSIS 75
OUT OF THE DARKNESS 76
QUIZZ 77
NOMEANSNO 77
CZYTELNICY PISZĄ 78

powrót do listy