PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2020-07-21
Metal Hammer 7/2020

Metal Hammer 7/2020

Mushroomhead, Candlemass, Cirith Ungol, Vandenberg, Metal Church, Shodan, Sinister, Kansas, Onslaught, Zespół Sztylety, Elder, Manes, Grave Digger, Odraza, Kły, Black Dahlia Murder, Ulcerate, Secrets Of The Moon, Beuthen, Idle Hands, Biesy

 


Metal Hammer 7/2020

SPIS TREŚCI

Zgrzyt 3

Hard Fax 4

Mushroomhead 8

Candlemass 12

Cirith Ungol 14

Vandenberg 17

Metal Church 20

Shodan 21

Sinister 22

Kansas 24

Onslaught 26

Zespół Sztylety 29

Bpmd 30

Elder 32

Na Zachód Od Metalu 34

Manes 43

Grave Digger 44

Odraza 46

Kły 48

Black Dahlia Murder 50

Ulcerate 52

Secrets Of The Moon 54

Beuthen 56

Idle Hands 58

Biesy 60

Album Miesiąca 62

Recenzje 63

Za Progiem 69

Epicentrum 70

Zafoceni 72

Odgruzowani 73

Die Young 74

 

ZGRZYT

Niby zaczynają się wakacje, ale jakieś inne niż zwykle. No bo jak można mówić zakończeniu roku szkolnego gdy do szkoły nie chodziło się przez ostatnich kilkanaście tygodni? Na szczęście jest muzyka. I to całkiem sporo muzyki, co pokazuje nasze lipcowe wydanie. Z okładki spogląda na Was zespół Mushroomhead – niegdyś uznawany za kopistów Slipknot przez lata wypracował własny styl, a nowy album jest dowodem, że grupa ma wiele do zaoferowania. W numerze także obszerne wywiady z byłym gitarzystą Whitesnake Adrianem Vandenbergiem, z powracającym z doskonałym albumem Onslaught a także z polskimi zespołami, które swoimi nowymi wydawnictwami udowadniają, że polska scena metalowa nie ma sobie równych. Zresztą o nowej płycie Odrazy już dzisiaj mówi się jako o płycie roku, a mamy dopiero połowę czerwca.

Całości dopełniają płytowe recenzje i nasze stałe rubryki.

Udanych – mimo wszystko – wakacji!

Darek Świtała

 

ALBUM MIESIĄCA

 

VANDENBERG

2020

(Mascot)

Grupa Vandenberg powraca po przeszło 30 latach niebytu, ale w jakże wybornej formie i w jakim wspaniałym stylu! Jej lider i gitarzysta - Adrian Vandenberg nawet nie brał pod uwagę powrotu składu z lat 80., bowiem chcąc stworzyć coś świeżego i ekscytującego, musiał postawić na młodość i ambicję. Zebranie takich muzyków jak wokalista Ronnie Romero (Rainbow), perkusista Koene Herfst (Epica, Bobby Kimball) i basista Randy van der Elsen (Tank), dało wręcz oszałamiający efekt. Każdy z utworów zachwyca przede wszystkim całą paletą magnetyzujących riffów, podbitych też gdzieniegdzie bluesowym feelingem. Sekcja rytmiczna Herfst - van der Elsen, tworzy - jakby to powiedział Coverdale, z którym to przecież Adrian, współpracował w ramach grupy Whitesnake - solidny fundament. Natomiast Romero udowadnia, że jego głos jest wręcz stworzony do śpiewania takiego klasycznego hard & heavy. Ponadto w kompozycjach są ewidentne odniesienia do tzw. „klasyki rocka”. Można nawet powiedzieć zapożyczenia, jednak w najlepszym tego słowa znaczeniu. Na pierwszy ogień idzie „Shadows Of The Night” i właśnie żar aż bucha z tej dynamicznej kompozycji (trochę na miarę „Burn”). Kolejny „Freight Train” jakby napędzony energią tego poprzedniego utworu, toczy się dumnie i z impetem. Majestatycznie i potężnie brzmi natomiast „Hell and High Water” - także przez  partie klawiszy pod koniec - tu kłaniają się wyraźnie klimaty Rainbow z ery Dio. „Let It Rain” – nostalgiczna power ballada w starym dobrym stylu, nieco w kierunku Journey i Europe.„Ride Like The Wind” - ten zabójczy wiodący riff, przeszywający głos Romero, „zwarta” sekcja rytmiczna, nadają utworowi magicznego i „diabelnego” klimatu, niczym z utworów Dio z pierwszej połowy lat 80. Z kolei „Shout” to Romero barwowo bardzo zbliżony do wokalnego stylu Coverdale’a, a i cały utwór jest bardzo „whitesnake’owy”, z refrenem z pewnością stworzonym do śpiewania przez publikę na koncertach. „Shitstorm” - tu bardzo dobrze słychać, że lata, które Adrian spędził w Whitesnake, mają duży wpływ na sposób jego komponowania, ponadto Romero swoim śpiewem, wiernie oddaje ten znajomy blues-hardrockowy klimat. „Light Up The Sky” z kolei jakby żywcem wyjęto z albumu „Slip of the Tongue” - podobne tempo, konstrukcja, prowadzenie melodii i ten ostry wokal, jak w utworze tytułowym wymienionej płyty... „Burning Heart” – jest to jak dla mnie najlepsza wersja tej przepięknej ballady, jaką do tej pory słyszałem. Przede wszystkim dzięki żarliwemu i przejmującemu głosowi Romero, który zdecydowanie „czuje” ten utwór. Wieńczący album „Skyfall” ma delikatny początek, pełen pasji głos frontmana i wyśmienite riffowanie.  Ten album udowadnia, że odpowiedni układ personalny potrafi stworzyć coś fenomenalnego. Hard rock nie umarł skoro wciąż powstają tak dobre płyty!

Michał Czaplicki

 

powrót do listy