PL EN
ok
YouTube Facebook
twitter instagram
powrót do listy
2012-12-00
Metal Hammer 12/2012

Metal Hammer 12/2012

Hunter, Graveyard, Krisiun, Cradle Of Filth, Kiss, My Dying Bride, Kim Nowak, Gomor, The Sword, Led Zeppelin, Witchcraft, Over The Threshold, Vicious Rumors, Soundgarden, Kamelot, Strangers On A TrainHunter, Graveyard, Krisiun, Cradle Of Filth, Kiss, My Dying Bride, Kim Nowak, Gomor, The Sword, Led Zeppelin, Witchcraft, Over The Threshold, Vicious Rumors, Soundgarden, Kamelot, Strangers On A Train

SPIS TREŚCI

Spis Treści

Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Hunter 8
Graveyard 12
Krisiun 14
Cradle Of Filth 16
Kiss 18
My Dying Bride 20
Kim Nowak 22
Gomor 24
Heaven & Hell 26
Mało Znane Mało Grane 28
The Sword 29
Downfall Of Gaia 30
Nierdzewna Stal 39
Porozumienie Ponad Podziałami 40
Led Zeppelin 41
Witchcraft 42
Over The Threshold 43
Vicious Rumors 44
Grand Supreme Blood Court 45
Soundgarden 46
Album Miesiąca 47
Recenzje 48
Kamelot 56
Strangers On A Train 58
Live: Kruk, Krzak Experience 60
Live: Therion 61
Live: Soulfly 62
Live: Overkill 63
Live: Steve Vai 64
Out Of The Darkness 65
Die Young 66

ZGRZYT

Grudniowy numer Metal Hammera...

? to prawdziwa ofensywa ? nieważne że za oknem zimno ? gorących tematów. Zaczynamy od Hunter, który sprezentował właśnie fanom nową płytę nagraną, jak opowiada Drak, w pięknych letnich okolicznościach mazurskiej przyrody. Co ciekawe ? uważny słuchacz może na tej płycie odnaleźć nie tylko głosy ptaków i krów ale też burzy, która zaskoczyła zespół podczas nagrań... Więcej dowiedziecie się zagłębiając się w lekturę wywiadu z Hunter.

Sporo miejsca poświęcamy także metalowym klasykom, których lata świetności przypadały na drugą połowę lat 90. - My Dying Bride i Cradle Of Filth ? wiemy jednak, że te zespoły wciąż cieszą się w Polsce dużym szacunkiem. Zresztą dla fanów szeroko rozumianej klasyki jest tu więcej, bo czyż klasycznymi zespołami nie są Led Zeppelin, Kiss ale i Soundgarden?

Fani polskich brzmień też znajdą coś dla siebie: Arek Lerch mierzy się z dyskografią Acid Drinkers, Maciek Krzywiński przepytuje Kim Nowak na okoliczność wydania nowej płyty a Remo Mendroch analizuje i recenzuje w rubryce Album Miesiąca album ?Be3? grupy Kruk. Przygotowaliśmy też wywiad z powracającym na scenę Gomor; sympatycy polskiej sceny z przełomu lat 80. i 90. zdecydowanie powinni przyjrzeć mu się uważniej.

A już za miesiąc specjalny świąteczno-styczniowy numer, do którego przygotowujemy dla Was kilka niespodzianek!

Darek Świtała

ALBUM MIESIĄCA

KRUK
?Be 3?
(Metal Mind Productions)

Półtora roku temu Kruk obwieszczał w tytule swojej drugiej płyty: ?It Will Not Come Back?. Mieli rację... a zarazem wcale jej nie mieli... Kruk powraca, z nowym, równie mocnym materiałem co poprzednio i znów zagnieżdża się bezwstydnie w przestrzeni przeznaczanej w naszym magazynie na album miesiąca. Czyni to przy tym tak pewnie i z taką klasą, że nikt nawet nie myśli zaprotestować. Nie umiem tego faktu skwitować lepiej, niż oklejając go etykietką: ?A jednak to wróciło!?... I tu jest to miejsce, gdzie sprawy zaczynają się komplikować bowiem to, że to wróciło, jest bezpośrednim wynikiem tego, iż wiele z tego, co do tej pory kojarzyło nam się z Krukiem, bądź to nie powróciło, bądź też uległo pewnym interesującym zmianom, rozwojowym przeobrażeniom... ?Dwójka? Kruka ulepszała muzyczną wizję debiutu, ?Be 3? dokonuje natomiast bardzo poważnej pozytywnej reorganizacji, w myśl znanej zasady, że często mniej znaczy więcej. Widać to już choćby po ogólnie krótszych niż zwykle czasach poszczególnych kompozycji. Są dwie ?szóstki? i jedna ?ósemka?, reszta zaś piosenek to średnio cztery, cztery i pół minuty. Czuję, że grupa świadomie narzuciła sobie owe czasowe restrykcje. Owszem, mniej tu przez to progresywnych rozwiązań, w zamian jednak, energia zespołu skumulowała się i wybuchła bezpardonową mocą. Stało się wreszcie na co czekałem tak długo; Tomasz Wiśniewski odważnie i pewnie jak nigdy przedtem obwieszcza światu po co ma struny głosowe, pokazuje pełnię ich możliwości, bawi się nimi, uwodzi słuchacza, a czasem nawet go drażni, bo niby wycisza głos, niby łagodnieje, lecz ciągle atakuje intensywnym emocjonalnym przekazem. Podobnie można wyrażać się o poczynaniach Piotra Brzychcego, tyle że on używa strun swojej gitary. Soluje często zwięźlej niż dotychczas, tak samo jednak efektownie. Śmiało zaskakuje słuchacza z utworu na utwór, porywa go drobnymi niuansami, bezczelnie urzeka melodyką, zadziwia precyzyjną techniką... Bez dwóch zdań, ta dwójka błyszczy na ?Be 3?, a dzieje się tak, ponieważ reszta grupy ciężko na to pracuje. Wielki kawał mrówczej roboty odwala sekcja rytmiczna Nowak/Nawara. Ich siła polega na pełnej świadomości swojej drugoplanowej roli, na tym, że potrafią idealnie nie przeszkadzać solistom, na tym, że umieją kryć się w cieniach, wypełniać tło, budować przestrzeń rytmiczną... na tym ogólnie, iż wiedzą dokładnie, że aby ich zauważono, nie powinni się za bardzo o to starać. Pomaga im Michał Kuryś, nowy nabytek Kruka, zaprawiając klawiszowymi szlaczkami, często o hammondowym smaku, wznoszone przez zespół konstrukcje, a dodatkowo samodzielnie buduje mosty, którymi spaja drugi plan z pierwszym. Chodzi oczywiście o jego sola ? frapujące, chwytliwe, zróżnicowane brzmieniowo, bez dłużyzn... ?Be 3? nie ma absolutnie żadnych dłużyzn. To idealnie wyważone 50 minut, w czasie których jest miejsce na heavy-rockowe, nowoczesne (?Rising Anger?, ?Burnin' Inside?), a nawet nu-nowoczesne (?Master Blaster?, w którym Kruka wspomógł wokalnie Auman z Frontside) brzmienia, ale i na klasyczne hard hity ? takie żwawsze jak ?Calling You?, zahaczający o boogie albo ?Steal Your Heart?, za który i Coverdale mógłby zabić, oraz takie balladowe, jak zwiewny, delikatny, ulotny ?At The Desert?, czy ?Miss Sometimes?, przedni przykład klasycznego hitmakerstwa (w 3 minutach zmieścili 2 zwrotki, most, 3 refreny i gitarowe solo... gustownie, naturalnie, niespiesznie...)...

Jeśli to dla kogoś zbyt małe urozmaicenie, niech doda sobie jeszcze do tego modern-heavy-blues-rocka z wokalami a la wściekły Deris (?It's Gone?); albo otoczone wykwintną melodyką średnie tempa ?On The Station?, transformujące ostatecznie w elektryzujący prog-finał, który trzeba ujarzmiać wyciszeniem; albo wreszcie nową wersję ?Child In Time?, inną niż ta monumentalnie długa, znana z koncertów Kruka, bo zawierającą się w ośmiu zaledwie minutach, za to dogłębnie i pomysłowo przearanżowaną, wzbogaconą o łagodny Zeppelinowski feeling, taki spod znaku ?No Quarter? na przykład, piękną i całkowicie zniewalającą... ?Be3? to cudownie odważny album, coraz bardziej pewnego siebie i swojej wartości zespołu, który tytułu swojego nowego materiału nie wymyślił na daremno...

I jeszcze drobna kwestia na koniec: Bonusy. Jest ich pięć. To inne wersje piosenek z podstawowego programu płyty. Dwie zrobiono na instrumentale, trzy potraktowano polskim tekstem. O ile pierwszą grupę uznałem za miłą ciekawostkę, o tyle druga już mojego większego zainteresowania nie wzbudziła; jakoś tak, obszar muzyczny, w którym Kruk się porusza zawsze z językiem Wyspiarzy mi się kojarzył i raczej pozostanę w tej kwestii tradycjonalistą... a poza tym, Krukowi z angielskim naprawdę do twarzy...

Remigiusz Mendroch

powrót do listy